-->

czwartek, 13 września 2012

Św. Bazyli Wielki o upodobnieniu do Chrystusa

  Ekonomia Boga i Zbawiciela naszego wobec człowieka polega na przywołaniu go z wygnania spowodowanego karą za nieposłuszeństwo i na powrocie do zażyłości z Bogiem. Dlatego potrzebne jest przebywanie Chrystusa wcielonego, przykłady zasad ewangelicznych, cierpienie, krzyż, grób, zmartwychwstanie, aby człowiek zbawiony, przez naśladowanie Chrystusa odzyskał owo dawne synostwo. Dla osiągnięcia życia doskonałego konieczne jest zatem naśladowanie Chrystusa, nie tylko w przykładach opanowania, pokory i wielkoduszności w życiu, lecz także w samej śmierci, jak mówi Paweł, naśladowca Chrystusa: „Upodobniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do powstania z martwych”.
  W jaki więc sposób stajemy się podobni do Niego poprzez śmierć? Jako razem z Nim pogrzebani przez chrzest. Jaki zatem jest sposób pogrzebania siebie i jaka korzyść z takiego naśladownictwa? Pierwszą niezbędną rzeczą jest przerwanie kolei poprzedniego życia. Nie jest zaś niemożliwe „narodzić się powtórnie” – według słowa Pana – ponieważ powtórne narodzenie, jak to wyjaśnia samo słowo, jest początkiem innego życia. Aby zaś zaczęło się inne życie, trzeba położyć kres poprzedniemu. To tak jak podczas biegu podwójnego, gdy jakiś postój lub odpoczynek odcina ruch powrotny, tak też do przemiany życia niezbędną okazała się śmierć, aby pośredniczyła między dwoma [rodzajami] życia, dokonując tego, które trwa, i dając początek temu, które nastąpi. A jak osiągamy zejście do piekła? Naśladując poprzez chrzest grzebanie Chrystusa. Tak samo bowiem w wodzie pogrążone są ciała ochrzczonych. Chrzest symbolicznie wskazuje na wyrzeczenie się spraw ciała, zgodnie ze słowami Apostoła: „Otrzymaliście obrzezanie, nie z ręki ludzkiej, lecz Chrystusowe obrzezanie, polegające na zupełnym wyzuciu się z ciała grzesznego, jako razem z Nim pogrzebani w chrzcie”. Podobnie też jest [on] oczyszczeniem duszy z brudu wnikającego do niej z cielesnego sposobu myślenia, jak napisano: „Obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję”. Dlatego nie obmywamy się na wzór Żydów po każdym splamieniu, bo znamy jeden zbawczy chrzest, skoro jedna jest śmierć nad światem i jedno powstanie z martwych, których typem jest chrzest. Przez wzgląd na to Pan, który zarządza naszym życiem, wyznaczył nam przymierze chrztu, zawierające w sobie typ śmierci i życia. Woda wyraża obraz śmierci, Duch zaś przynosi zapowiedź życia.
  Tak więc odtąd stało się dla nas jasne to, co jest przedmiotem dociekań, dlaczego woda została przyjęta wraz z Duchem. Dlatego, że w chrzcie tkwią dwa cele, jeden to uwolnienie ciała od grzechu, by ono już nie przynosiło owoców dla śmierci, drugi, aby żyło dla Ducha, a owoc znalazło w uświęceniu. Woda przynosi obraz śmierci, tak jak ciało pochowane w grobie. Duch zaś wsącza życiodajną siłę, odnawiając nasze dusze ze stanu śmierci w grzechu do nowego życia. To więc oznacza narodzić się powtórnie z wody i Ducha. Stan śmierci jak gdyby wyraża się w wodzie, a życie nasze urzeczywistnia się przez Ducha. W trzech zatem zanurzeniach i w tyluż wezwaniach dokonuje się wielka tajemnicza chrztu, aby objawił się typ śmierci, a przekazanie Mądrości Bożej oświeciło dusze chrzczonych. Wobec tego jeśli w wodzie jest łaska, to nie pochodzi ona z natury wody, lecz z obecności Ducha. Chrzest bowiem nie polega na usunięciu brudu cielesnego, lecz na dobrze uświadomionym zwróceniu się ku Bogu. Pan zatem, przygotowując nas do życia po zmartwychwstaniu, narzuca ewangeliczny tryb życia, nakazując opanowanie, cierpliwość, wolność od zamiłowania do rozkoszy, życie wolne od przywiązania do pieniędzy. Toteż powinniśmy osiągnąć wcześniej drogą dobrowolnego wyboru to właśnie, co przyszły wiek przyjmie za naturalne. Jeśli więc ktoś powiedziałby, że Ewangelia jest zapowiedzią życia po zmartwychwstaniu, to nie wydaje mi się, by był on daleki od prawdy. Wróćmy jednak do tematu.
  To za pośrednictwem Ducha Świętego [następuje] powrót do raju, wejście do Królestwa Niebieskiego, powrót do synostwa, szczerość w nazywaniu Boga naszym Ojcem, stawanie się uczestnikiem łaski Chrystusa, posiadanie imienia dziecka światłości, udział w wiecznej chwale, jednym słowem doznawanie pełni błogosławieństwa w tym, jak i przyszłym wieku, aby jak w lustrze oglądać łaskę dóbr nagromadzonych w obietnicach, jakby już obecnych, których rozkoszy oczekujemy żarliwie przez wiarę. Jeśli zatem zadatek jest tak wielki, to jak wielkie będzie to, co jest ostateczne? A jeśli pierwsze owoce są tak okazałe, to jakaż będzie pełnia wszystkiego?

Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, rozdział XV, 35-36, wyróżnienie własne (Św. Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, tłum. A. Brzóstkowska, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1999, str. 130-132.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz