-->

piątek, 24 czerwca 2011

Oralność i piśmienność a Kościół: Wprowadzenie

Czytam - fragmentami, nie od dechy do dechy - książkę Waltera Onga Oralność i piśmienność (Orality and literacy), z którym to tytułem zapoznałem się dzięki, wartościowym i wnoszącym w moje życie wiele przemyśleń, wykładom z socjologii kultury. Wiążę z tą książką duże nadzieje i jak się zdaje po przeczytaniu sporego kawałka - uzasadnione. Bo oto Ong nakreśla nam funkcjonowanie światopoglądu czy rozumowania ludzi w społecznościach oralnych bądź w przeważającej części oralnych, jak również pokazuje, jaka rewolucja dokonuje się wraz z upowszechnieniem się pisma, a potem - druku. Jak głosi nagłówek jednego z rozdziałów: Writing restructures consciousness ("Pismo restrukturyzuje świadomość"), co - jak nietrudno się domyślić - rzutuje na nasze "piśmienne" próby pojęcia oralnego świata starożytnych, a zatem i starożytnego Kościoła.

Można by zapytać - dlaczego Kościoła? Czyż jednym ze skarbów Kościoła nie były właśnie Pisma, których czytanie i studiowanie było tak pielęgnowane? Owszem, ale tutaj właśnie przychodzi zrozumieć funkcjonowanie pisma w ogóle w ówczesnym świecie - bardzo różnym pod tym względem od naszego. Piśmienność nie była rzeczą wszystkich, a nawet więcej - w pierwszych wiekach n.e. pisać i czytać umiał niewielki procent ludzi w oikumene, cywilizowanym świecie. Pismo jak najbardziej funkcjonowało, zresztą podkreśla się, że bez pisma nie może powstać imperium, ale niewielu ludzi posiadało zdolność czytania, a jeszcze mniej zajmowało się zakrojonym na mniejszą lub większą skalę pisarstwem. Kiedy więc myślimy o starożytnym świecie, w którym przyszło funkcjonować Kościołowi, musimy wiedzieć, że był to świat z perspektywy zwykłych ludzi przeważająco oralny. Nie był to świat stricte oralny, ale jednak ciągle nosił mocne znamiona oralności, która odciska piętno na sposobie myślenia i pojmowania rzeczywistości. Trudno nam to sobie wyobrazić - trudno wyobrazić sobie świat bez druku z bardzo drogimi, ręcznie przepisywanymi kodeksami, na które mało kto może sobie pozwolić. Zapomnieliśmy już, że książka to jest wydarzenie - kiedyś nie było dziesiątków kopii, które każdy mógł wziąć do domu, osobiście studiować, wymieniać wrażenia z osobistej lektury. Często książki przychodziło słuchać na zgromadzeniach, czytane przez lektora na głos - czy to na uniwersytecie, czy w kościele. Jak sobie wyobrazić świat bez książek? O ile dobrze pamiętam kodeksy powstały w II wieku, wcześniej królowały zwoje, które i tak mało kto mógł odczytać. Oralna kultura oznacza, że zasięg komunikacji jednostki jest ograniczony do tych, z którymi może się kontaktować bezpośrednio - komunikacja jest czymś bardzo fizycznym, wcielonym w głos, minę, gestykulację. Słowo nie jest plątaniną linii atramentu na papierze, słowo jest wydarzeniem, słowo jest złączone z osobą, jest osoby ekspresją. Pomyślcie nad tym, pomyślcie nad Słowem. Więcej w następnych wpisach.

--Kamil M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz