-->

wtorek, 14 stycznia 2014

Igrzyska Śmierci: Męczeństwo rozwala system

Męczeństwo – nie po prostu bycie ofiarą, ale właśnie dobrowolne męczeństwo – bywa często kompletnie niezrozumiane. Z jednej strony przedstawia się je jako wyraz fanatyzmu, skrajnej wierności swoim poglądom, z drugiej jako radykalny owoc silnej wiary w to, że życie pozagrobowe jest cenniejsze, niż życie doczesne. Tego rodzaju interpretacje skupiają się na niezwykłości bądź dziwności męczennika, jawi się on jako szaleniec, uparty wyznawca, odmieniec. Tymczasem w chrześcijaństwie męczeństwo mówi wiele o świecie i ludziach w ogólności, męczennik wywleka pewne prawdy na wierzch i stawia je ludziom przed oczami.

Jakie to prawdy? Zaskakującym było dla mnie znaleźć doskonały przykład chrześcijańskiej logiki męczeństwa w popkulturze, mianowicie w ekranizacji pierwszej części trylogii Igrzyska Śmierci. Ponieważ książki jeszcze (!) nie czytałem, odwołuję się do filmu. Kto nie chce przeczytać w tej chwili spoilera, niech obejrzy najpierw film, a potem powróci do tego wpisu. Kto widział już film, niech czyta śmiało. Otóż świat Igrzysk Śmierci znajduje źródło rozrywki w obserwowaniu, jak ludzie, młodzi ludzie, dla zachowania własnego życia zamieniają się w maszyny do zabijania, ofiary systemu zabijają inne ofiary systemu w śmiertelnym boju zorganizowanym dla uciechy możnych. Cały projekt ma się dobrze właśnie dlatego, że zawodnicy Igrzysk pragną przeżyć, większość pragnie przeżyć za wszelką cenę. W końcu pośród żywych pozostają tylko Katniss i Peeta, wedle ogłoszonych wcześniej zasad mieli w takiej sytuacji oboje zostać zwycięzcami, ale w chwili tryumfu obwieszczona zostaje ponowna zmiana reguł gry - może być tylko jeden zwycięzca. Zapewne w tej chwili wygłodniała publiczność przed telewizorami oczekuje, że Katniss i Peeta rzucą się na siebie, by zwieńczyć to dzieło rozrywkowego geniuszu wisienką na torcie, zabiciem przyjaciela. Byle przeżyć.

I wtedy właśnie bohaterzy postanawiają razem popełnić samobójstwo za pomocą trujących jagód. Na taki obrót spraw reżyserzy tego makabrycznego przedstawienia pasują, pozwalają obu zwycięzcom przeżyć. Igrzyska Śmierci odnoszą w ten sposób potężną ranę, ich logika zawiodła. Znalazło się zwycięstwo nad śmiercią - śmierć.

Dlaczego ma to cokolwiek wspólnego z chrześcijaństwem? W świecie po Upadku to już nie tylko grzech jest źródłem śmierci, ale śmierć staje się źródłem grzechu. Śmierć jest tym przerażającym końcem człowieka, ostatecznym momentem dezintegracji, rozpadu fizycznego i psychicznego. W ciągu życia człowiek tylko coraz lepiej sobie uświadamia, że na horyzoncie dniem i nocą unosi się widmo jego własnej śmierci, która napawa go strachem i którą chciałby jak najdalej odsunąć od siebie. To jest ostateczne zagrożenie, jakby suma i korona wszystkich zagrożeń, które czyhają na człowieka. Cały czas walczy on nie tylko o zachowanie swojego życia, ale i o zachowanie swojego posiadania, swojej reputacji. Kłamie, kradnie, oszukuje, usprawiedliwia swoje wątpliwe postępowanie tylko po to, by mu czegoś nie odebrano, by mu czegoś nie ubyło - bezpieczeństwa, środków do życia, przyjemności, dobrej opinii u innych. Dlatego śmierć jest źródłem grzechu - grzeszymy, by siebie samych zachować nietkniętymi, a moce, które rządzą światem ten pęd ku samozachowaniu wykorzystują, byśmy niszczyli siebie nawzajem, byśmy dokonali dzieła własnymi rękami - oszukali, okłamali, okradli, znienawidzili innych, byle siebie zachować. List do Hebrjaczyków mówi o tym w ten sposób:
Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli.
Heb 2:14-15
Ten system funkcjonuje tylko w oparciu o to, że ludzie lękają się śmierci, lękają się stracić, boją się zubożeć. A co, gdyby ktoś przestał się bać? Ktoś, kto przestaje się bać śmierci, przestaje obawiać się zaparcia się siebie, inaczej mówiąc - zdradzenia siebie i swojego własnego dobra, uderza w same fundamenty tego kosmicznego widowiska, staje się odporny, ciosy, które się w niego wymierza, są wchłaniane, ponieważ nie oddaje oprawcom. Tracą one swoją moc. Śmierć nie może zagrozić komuś, kto przyjmuje ją z pokojem, kto daje się obrażać, kto daje się pozbawić mienia. To jest właśnie męczeństwo chrześcijan - nie tylko dla tych, którzy faktycznie tracą życie, ale dla wszystkich wszędzie i zawsze, bo wszędzie i zawsze boimy się straty. To męczeństwo rozwala system, bo dla męczenników nie ma już żadnej metody dyscyplinującej, nie ma na nich bata, który zmusiłby ich, by znowu podjęli walkę ze wszystkimi ku uciesze Mocy i Zwierzchności. Dlatego właśnie Chrystus śmiercią podeptał śmierć, jak śpiewamy na Paschę, a dając nadzieję nowego życia w zmartwychwstaniu, uwolnił tych, którzy troszczyli się o swoje doczesne życie, od strachu przed śmiercią i od spirali grzechu nakręcanej przez ten strach. Męczeństwo to wyraz siły, a Krzyż jest znakiem mocy.

Chrystus depczący śmiercią śmierć


--Kamil M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz