-->

wtorek, 20 sierpnia 2013

Jan z Damaszku o Drzewie Poznania

W II Księdze, 9 rozdziale Wykładu wiary prawosławnej św. Jan z Damaszku pisząc o raju omawia dwa drzewa zasadzone w ogrodzie. Gdy opisuje Drzewo Poznania nie skupia się tyle na kwestii złamaniu nakazu, co na nieco innej sprawie:
W pośrodku raju zasadził Bóg „drzewo życia” oraz „drzewo poznania”. Drzewo poznania miało odegrać rolę jak gdyby pokusy i próby dla człowieka i stać się sprawdzianem [gymnasion] jego posłuszeństwa lub nieposłuszeństwa [wobec Boga]. Dlatego to nazwane zostało „drzewem rozpoznania dobra i zła”, albo też dlatego nosiło tę nazwę, że tym którzy by z niego spożywali, miało dawać zdolność poznania własnej natury. Takie jednak poznanie bywa dobre dla doskonałych, ale zgubne stać się może dla zbyt mało wyrobionych i za bardzo na nie łakomych, podobnie jak twardy pokarm dla niemowląt, potrzebujących jeszcze mleka. 
Raj okazuje się być nie tylko „jak gdyby królewską rezydencją”, jak pisze nieco Jan wcześniej, ale również areną, polem ćwiczeń, gimnazjonem, w którym charakter człowieka miał być wypróbowany. Z drugiej strony święty zauważa, że jeśli owoc Drzewa Poznania miał dawać człowiekowi wiedzę o jego własnej naturze, to był zgubny ze względu na stan niemowlęctwa człowieka. Ma to bardzo praktyczne zastosowanie dzisiaj – o ile bardziej ci, którzy żyją po Upadku, potrzebują ćwiczenia swojego posłuszeństwa, prawdziwej ascezy i odmawiania sobie różnych rzeczy, choć są łatwo dostępne. Z drugiej uwagi aplikacja może być taka – być może powołanie człowieka jest wielkie i wielka jest chwała, która ma się objawić (1P 5:1), ale na dzień dzisiejszy pojęcie tych rzeczy mogło by być zgubne dla człowieka, dlatego Bóg zwleka z tym, tymczasem na tym świecie i w tym życiu ćwiczy ludzi, by osiągnęli doskonałość i byli zdolni przyjąć stosowne poznanie (Ef 4:13, Kol 1:28, Hbr 12:23, 1J 4:17).
Nie chciał bowiem Bóg, który nas stworzył, byśmy się poddawali niespokojnej trosce o „zbyt wiele” [merimnan kai peri polla tyrbazesthai], zasępiali się i martwili już naprzód o nasze życie. A temu właśnie uległ Adam. Toteż skoro tylko zjadł z owego drzewa, spostrzegł, że był nagi [gymnos], i sporządził sobie okrycie, biorąc liście figowego drzewa i opasując się nimi. A przedtem „byli nadzy oboje”, tj. Adam i Ewa, „i nie odczuwali wstydu” [Rdz 2:25]. Chciał bowiem Bóg, żebyśmy w tych sprawach byli opanowani [apatheis] – a potrzebne jest tu całkowite opanowanie [apatheias] – i beztroscy, a dbali o jedną tylko sprawę, o tę, która pochłania aniołów: byśmy nieustannie i nieprzerwanie wielbili Stwórcę i rozkoszowali się Jego kontemplacją [theoria], wszelkie nasze troski Jemu powierzając.
Św. Jan w czynie Adama widzi istotę problemu człowieka – troskę o samego siebie i nieufność wobec Boga, tj. niezawierzenie się Mu. Adam wziął sprawę w swoje ręce, najpierw spożył owoc, który nie nadawał się dla niego, ale najwyraźniej sam uznał inaczej, a potem zamiast szukać Boga i Jego rozwiązania dla problemu, sam postarał się o zaradzenie swej nagości. Adam zaczął się troszczyć, zaczął być miotany namiętnościami (pathe), podczas gdy miał być opanowany (apathes), ufny i beztroski. Przeznaczeniem człowieka było oglądanie (theoria) Boga, ale uwaga Adama została rozproszona i przylgnęła do różnych rzeczy, którym Adam nie miał jej poświęcać.
Sam przecież wezwał nas do tego przez proroka Dawida w owych słowach: „Zrzuć na Pana swoją troskę, a on cię wyżywi” [Ps 54:23]. I w Ewangeliach tak upomina swoich uczniów: „Nie troszczcie się o życie wasze, co byście jedli, ani o ciało wasze, w co byście się odziewali” [Mt 6:25]. A dalej mówi: „Szukajcie Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a tamto wszystko będzie wam dostarczone” [Mt 6:33]. I jeszcze do Marty tak powiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i zabiegasz [merimnas kai tyrbaze] o wiele, a jedno jest potrzebne. Maria obrała cząstkę dobrą, która nie będzie jej odebrana” [Łk 10:41n]. Obrała mianowicie przesiadywanie u stóp Pana i wsłuchiwanie się w Jego słowa.
Znowu sytuacja z raju ma zastosowanie w czasie obecnym, bo problem jest uniwersalny. Przesłaniem Ewangelii jest właśnie odwrócenie tej przypadłości człowieka – uczniowie Chrystusa mają odrzucić wszelką troskę, a wybrać w zamian to jedno – wsłuchiwanie się w słowo Pańskie, kontemplację Jego samego, szukanie Jego Królestwa. Odrzucenie troski to zwycięstwo nad błędem Adama, powrót do raju, dlatego przy wniesieniu Darów Chleba i Wina w trakcie Liturgii św. Jana Chryzostoma śpiewany jest Hymn Cherubinów o tej treści:
My, którzy Cherubinów tajemnie przedstawiamy,
i życiodajnej Trójcy trójświętą pieśń śpiewamy,
odrzućmy teraz wszelką życia troskę.

Abyśmy przyjęli Króla wszystkich,
którego niosą niewidzialne zastępy anielskie.
Alleluja, alleluja, alleluja!

środa, 14 sierpnia 2013

Obłok świadków, obłok Bożego synostwa

Obłok jest znakiem obecności Boga w Piśmie Świętym, znakiem obecności Ducha Świętego. Dlatego Apostoł Paweł pisze: „A chcę, bracia, abyście dobrze wiedzieli, że ojcowie nasi wszyscy byli pod obłokiem i wszyscy przez morze przeszli, i wszyscy w Mojżesza ochrzczeni zostali w obłoku i w morzu” (1Ko 10:1-2), w czym porównuje doświadczenie Exodusu Izraelitów z nowym narodzeniem z wody i Ducha w Chrzcie (Jan 3:5) - woda odpowiada morzu, a Duch – obłokowi.

Kiedy Piotr, Jakub i Jan poszli z Jezusem na szczyt pewnej góry, ukazał im się w chwale, ale nie sam – byli z Nim Mojżesz i Eliasz. Wkrótce „oto obłok jasny okrył ich i oto rozległ się głos z obłoku: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem, jego słuchajcie!” (Mat 17:5). Mojżesz i Eliasz musieli wydawać się istotami nie z tego świata – byli przecież martwi od setek lat. Ale obłok w dziwny sposób połączył Mojżesza i Eliasza z Piotrem, Jakubem i Janem, zacienił ich wszystkich razem z Jezusem. Głos, który z obłoku doszedł ich uszu, był głosem obwieszczającym Boże synostwo Tego, który uczynił to niezwykłe spotkanie możliwym. To jednak coś więcej – pośród obłoku światło zostaje rozproszone, granice rozmyte, cała ta scena jest jakby zapowiedzią, znakiem wskazującym na niedaleką przyszłość, w której synowie ludzcy, jak Mojżesz i Piotr, staną się synami Bożymi przez Chrystusa, którego Światłość i Obłok ogarnie wszystkich. Nadejdzie chwila, gdy Bóg powie: Oto synowie moi umiłowani!

Choć autorstwo Listu do Hebrajczyków jest do dzisiaj niepewne, wydaje się, że jego autor żył tradycją Przemienienia Pańskiego. Po tym, jak wyliczył w 11 rozdziale różnych starotestamentowych świadków wiary, postanowił odnieść ich wszystkich razem do wiary chrześcijan. Pisząc o nich, miał do wyboru różne słowa: mógł napisać o tłumie, o rzeszy. Wybrał jednak słowo obłok: „Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, Patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego.” (Heb 12:1-2). Brzmi to jak słowa człowieka, który głęboko przeżył prawdę Przemienienia Pańskiego: gdy jesteśmy z Chrystusem w chwale, zacienia nas Obłok, Duch Święty, nie jesteśmy sami, ale ze wszystkimi świadkami-męczennikami (gr. martyres), którzy spoczęli już po swym boju, a teraz śledzą nasze losy. Kulminacją tego obrazu jest fragment, który znowu zabiera nas na szczyt góry, tym razem Góry Syjon:
Lecz wy podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, do Jeruzalem niebieskiego i do niezliczonej rzeszy aniołów, do uroczystego zgromadzenia i zebrania pierworodnych, którzy są zapisani w niebie, i do Boga, sędziego wszystkich, i do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy osiągnęli doskonałość, i do pośrednika nowego przymierza, Jezusa, i do krwi, którą się kropi, a która przemawia lepiej niż krew Abla.” (Heb 12:22-24).

To już nie tylko Mojżesz, Eliasz, Piotr, Jakub i Jan, ale wielkie zgromadzenie synów Bożych, ludzi i aniołów. Została wzniesiona żywa Świątynia Boża na Górze zacieniona Obłokiem.
I widziałem, a oto Baranek stał na górze Syjon, a z nim sto czterdzieści cztery tysiące tych, którzy mieli wypisane jego imię na czole i imię jego Ojca.” (Ap 14:1)
Imię Ojca na ich czołach i imię Ojca na ich ustach, za sprawą Ducha Świętego, który z ich serc woła: Abba! (Ga 4:6) głosem umiłowanego Syna. Jedno serce, jedne usta, jeden głos, czy woła Mojżesz, czy Piotr, czy my, sławimy Ojca, Syna i Ducha Świętego, którzy uczynili nas wszystkich uczestnikami Boga.

niedziela, 21 lipca 2013

Prokimenony i Alleluja: Prokimenon Tonu 1 – Ps 32 (33)

Бyди гDи, ми1лость твоS на нaсъ, ћкоже ўповaхомъ на тS.
Рaдуйтесz прaведніи њ гDэ, пр†вымъ подобaетъ похвалA.
Budi, Hospodi, miłost' Twoja na nas, jakoże upowachom na Tia.
Radujtiesia, prawiedni, o Hospodie, prawym podobajet pochwała.
Niech będzie miłosierdzie Twoje, Panie, nad nami, bo przecież położyliśmy nadzieję w Tobie.
Weselcie się, sprawiedliwi, w Panu prawym przystoi chwalenie.
Γένοιτο τὸ ἔλεός σου, κύριε, ἐφ᾽ ἡμᾶς, καθάπερ ἠλπίσαμεν ἐπὶ σέ.
Αγαλλιᾶσθε, δίκαιοι, ἐν τῷ κυρίῳ· τοῖς εὐθέσι πρέπει αἴνεσις.

Prokimenon pierwszego tonu zaczerpnięty jest z Psalmu 32 (33 w tekście hebrajskim) z wersetów 22. i 1.
  1. Weselcie się, sprawiedliwi, w Panu ¤ prawym przystoi chwalenie,
  2. wyznawajcie Panu na lirze, ¤ na harfie dziesięciostrunnej grajcie Mu.
  3. Śpiewajcie Mu pieśń nową, ¤ pięknie grajcie z okrzykiem,
  4. ponieważ prawe jest Słowo Pańskie, ¤ i wszystkie dzieła Jego w wierności.
  5. Miłuje litość i sąd, ¤ miłosierdzia Pańskiego pełna jest ziemia.
  6. Słowem Pańskim niebiosa zostały utwierdzone ¤ i Duchem ust Jego wszelka moc ich.
  7. Gromadzi jak bukłak wody morskie ¤ składa w skarbcach otchłanie.
  8. Niech boi się Pana cała ziemia, ¤ od Niego niech zadrżą zamieszkujący świat,
  9. ponieważ On rzekł i stali się, ¤ On rozkazał i zostali stworzeni.
  10. Pan rozprasza zamiary narodów, ¤ unieważnia zamysły ludów ¤ i unieważnia zamiary władców,
  11. ale zamiar Pana na wiek trwa, ¤ zamysły serca Jego na pokolenie i pokolenie.
  12. Szczęśliwy naród, dla którego Pan jest Bogiem jego, ¤ lud, który wybrał na dziedzictwo swoje.
  13. Z niebios wejrzał Pan, ¤ ujrzał wszystkich synów człowieczych,
  14. z gotowego mieszkania swego ¤ wejrzał na wszystkich zamieszkujących ziemię,
  15. Ten, który ukształtował z osobna serca ich, ¤ który rozeznaje się we wszystkich czynach ich.
  16. Nie ocala się król przez wielką moc ¤ i możny nie ocali się w ogromie siły swojej,
  17. zawodny jest koń dla ocalenia się, ¤ w ogromie mocy swojej nie ocali się.
  18. Oto oczy Pańskie są na bojących się Go, ¤ wyglądających miłosierdzia Jego,
  19. by wybawił ze śmierci dusze ich ¤ i by wykarmił ich w głodzie.
  20. Dusza nasza trwa w Panu, ¤ gdyż wspomożycielem i obrońcą naszym jest,
  21. ponieważ w Nim rozraduje się serce nasze ¤ w imieniu świętym Jego położyliśmy nadzieję.
  22. Niech będzie miłosierdzie Twoje, Panie, nad nami, ¤ bo przecież położyliśmy nadzieję w Tobie.
  Psalm 32 to ufna pieśń pochwalna tych, którzy pokładają nadzieję w Panu. Prokimenon zaczyna się od ostatniego wersetu psalmu, w którym wierni modlą się o miłosierdzie Pańskie. Spodziewają się go z ufnością, ponieważ położyli w Panu nadzieję i wiedzą, że On jest niezawodny. O tym mówią końcowe wersety: Pan zważa na tych, którzy się Go boją, którzy polegają na Jego miłosierdziu. Ta bojaźń to nie jest strach, ale respekt przed potęgą Bożą, której można zaufać. Pan wybawia ze śmierci i daje pokarm w czasie głodu. W świetle Chrystusa to nie tylko możliwe wybawienie z doczesnych utrapień, ale przede wszystkim życie wieczne, życie zmartwychwstania, które wybawia wiernych ze śmierci grzechu i nasyca „łaknących i pragnących sprawiedliwości”. Pan wskrzesza sprawiedliwych, ratuje ich od zniszczenia, bo jest ich wspomożycielem i obrońcą.

  Pan miłuje słabych, tych, którzy nie mogą polegać na własnych siłach, ale też ci, którzy mogą   poszczycić się różnymi możliwościami, nie ocaleją, nie zostaną wybawieni, zbawieni, uzdrowieni (gr. sōzein) inaczej jak przez Pana. Kim jest jednak Pan? O tym mówi pierwsza połowa psalmu. Słowo Pana, Jego obietnice, Jego wyroki są prawe, wszystkie Jego dokonania są wierne, spolegliwe, niezawodne. Pan okazuje miłosierdzie i oddaje sprawiedliwość tym, którym się ona należy. On swoim Słowem, Logosem stworzył niebiosa, a swym Duchem wszystkie ich zastępy, wielce wyniesiony i wywyższony. Ale to On również zgromadził wody, tak, że ukazała się ziemi sucha zdatna do zamieszkania przez ludzi (Rdz 1), ich egzystencja zależy całkowicie od Niego. Z Jego woli trwa firmament, z Jego woli wody nie występują z brzegów. Dlatego psalm wzywa do bojaźni Pańskiej wszystkich ludzi. Wprawdzie są oni tak mali i nikli w porównaniu do Jego majestatu, ale snują próżne zamysły. Pan jednak je wszystkie zniweczy, unicestwi wszelką pychę, wszystkie serca są dla niego przejrzyste, sam je wszystkie stworzył.

  Właśnie dlatego sprawiedliwi mają radować się w Panu, sprawiedliwi, którzy wszystko to wiedzą, którzy wiedzą kto ukształtował świat i ma go w swojej mocy, oni boją się Pana i Mu ufają, a nie polegają na sobie. Oni wiedzą, że już całe życie ich serca muszą bić w rytmie kolejnych Kyrie, eleison! To jedyna droga do ocalenia, które jest w Panu nieba i ziemi.

  To jest wizja z jaką wierni mają podchodzić do czytania nauczania apostolskiego w trakcie Liturgii. Apostołowie wzywają nas do polegania na Panu, do patrzenia na świat jako na wielkie Pańskie dzieło. Chrześcijanie wiedzą, że Panem jest Jezus, że ten, o którym mówi psalm, to ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus posyłający Apostołów na całą ziemię, by wezwać wszystkich do bojaźni Pańskiej i polegania na miłosierdziu Bożym.

piątek, 19 lipca 2013

Prokimenony i Alleluja: Wprowadzenie

  Przed czytaniami z Pism Apostolskich (z księgi zwanej Apostołem) śpiewany jest zawsze prokimenon, zaś przed czytaniem Ewangelii – alleluja. W Księdze Ośmiu Tonów, czyli Oktoechosie przeznaczonym na niedziele zwykłe w ciągu roku, poza cyklami świąt, prokimenony i alleluja składają się z wersetów zaczerpniętych z Psalmów. Zwykle są to dwa wersety z jednego psalmu, czytane i śpiewane w pewnej konfiguracji na przemian przez lektora i chór. Prokimenony i alleluja stanowią wprowadzenie do przyjęcia Słowa Bożego, nastrajają do odpowiedniej modlitewnej postawy, jaką mamy zająć w trakcie czytań. W czasie Liturgii słyszymy tylko parę wersetów, ale odwołują się one do całego psalmu, który obfituje w treść. Dlatego w serii wpisów będę publikował moje tłumaczenie wskazanych przez Oktoechos psalmów za tekstem Septuaginty oraz krótki komentarz wskazujący na to, jaki kontekst do czytań stwarza dany psalm oraz jak odnosi się on do życia Chrystusa i Kościoła.

piątek, 12 lipca 2013

Dwa Świeczniki (Obj 11:4-5)

  Jakimi pochwalnym wieńcami ukoronujemy Piotra i Pawła, rozdzielonych ciałami i zjednoczonych duchem, głoszących Boga koryfeuszów, pierwszego jako apostołów przełożonego, drugiego jako najbardziej z nich trudzącego się, ich bowiem zaiste godnie nieśmiertelnej chwały koronuje wieńcami Chrystus Bóg nasz, mający wielkie miłosierdzie.
  Jakimi hymnami pochwalnymi będziemy opiewać Piotra i Pawła, skrzydła poznania Boga, którzy obiegli krańce świata i wznieśli się do niebios, ręce Ewangelii łaski i nogi autentycznego głoszenia, rzeki mądrości, krańce krzyża, którymi krew ofiarną dla demonów pokonał Chrystus mający wielkie miłosierdzie.
  Jakimi hymnami duchowymi wysławimy Piotra i Pawła, którzy zamknęli niezamykające się usta bezbożności, budzące bojaźń miecze ducha, Rzymu świetliste upiększenie, całego świata karmicieli, Nowego Przymierza napisane przez Boga tablice duchowe, które w Syjonie ogłosił Chrystus mający wielkie miłosierdzie. 

Stichery z „Panie, wołam do Ciebie”
Obaj nosili imiona na hebrajską literę szin (ש): Szymon (Šimʻôn) i Szaul (Šāʼûl). Oba imiona właściwie miały to samo znaczenie: „Wyproszony”. Zaczynali tak różnie: jeden – rybak z żydowskiego zaścianka, nieuczony, drugi – obywatel rzymski, raczej z dobrze sytuowanej rodziny, dobrze wykształcony, z okolic metropolii. Mimo to połączyły ich więzy silniejsze niż śmierć. Obaj przeżyli niewyobrażalny upadek: Szymon zaparł się Chrystusa w godzinie próby, Szaul usiłował Go – Jego Ciało – na wszelkie sposoby zniszczyć. Obaj otrzymali też nadzwyczajne objawienia: Szymonowi „nie ciało i krew” objawiły, że Jego Mistrz jest Synem Bożym, Szaula zaś sam Pan oślepił, by przywrócić mu prawdziwy duchowy wzrok. Obaj zmienili imiona i właściwie w tym samym duchu: jeden został Piotrem, Petros, Kamieniem zaledwie w pełni polegającym na Skale, Petra, którą jest sam Mesjasz, drugi zaś przyjął miano Pawła, Paulos – Mały, Niewiele-znaczący. O życiu moim mówić nie warto i nie przywiązuję do niego wagi, bylebym tylko dokonał biegu mego i służby, którą przyjąłem od Pana Jezusa, żeby składać świadectwo o ewangelii łaski Bożej (Dz 20:24).

  Zacytowane wyżej stichery z nieszporów święta czcigodnej pary Apostołów porównują ich do rąk Ewangelii i nóg głoszenia. Można powiedzieć więcej – są jak dwie wargi Pana wypowiadające zbawienną naukę dla całego świata, który zastali podzielony, a zostawili zjednoczony w jednym Duchu, w jednej wierze w jednego Pana i jednego Boga. Po całej ziemi rozległ się ich głos, a słowa ich dotarły aż do krańców ziemi. (Rz 10:18) Dzięki nim stało się niemożliwe: ci Rzymianie, których nie mogły pokonać żydowskie powstania, zostali spacyfikowani, włączeni w pokój Boży w Chrystusie tak, że wielbili jednym sercem Pana Boga Izraela:
Przeto przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas, ku chwale Boga. Gdyż powiadam, że Chrystus stał się sługą obrzezanych ze względu na prawdę Bożą, aby potwierdzić obietnice dane ojcom. I aby poganie wielbili Boga za miłosierdzie, jak napisano: Dlatego będę cię wyznawał między poganami i będę śpiewał imieniu twemu. I znowu mówi: Weselcie się, poganie, z jego ludem. I znowu: Chwalcie Pana, wszyscy poganie, i niech go wysławiają wszystkie ludy. I znowu Izajasz powiada: Wyrośnie odrośl z pnia Jessego i powstanie, aby panować nad poganami; W nim poganie nadzieję pokładać będą. A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego.
Rz 15:7-13
Choć pracowali na tak różne sposoby, w różnych miejscach, owoc ich pracy był jeden i do dziś się nim sycimy. Złożyli swoje życie w ofierze za Chrystusa, ale i za nas – ich chwała nigdy nie zostanie im zabrana.

Wywyższamy was, Apostołowie Chrystusowi, Piotrze i Pawle,
którzyście cały świat swoimi naukami oświecili
i krańce ziemi do Chrystusa przywiedli!

Św. Piotrze i Pawle, proście Boga za nami!

wtorek, 9 lipca 2013

Kerygmat apostolski a Wyznanie Wiary

  W poście na temat kerygmatu lub inaczej poselstwa Apostołów wyliczyłem za C.H. Doddem jego elementy powtarzające się w pismach Nowego Testamentu. Poniżej chciałbym skonfrontować treść kerygmatu z ostatecznie przyjętym na dwóch pierwszych soborach powszechnych Credo. Jakie są między nimi różnice i dlaczego?

  Kerygmat Apostołów był skierowany na zewnątrz do niewierzących, obcych wspólnocie. Tak naprawdę poselstwo chrześcijan w Dziejach Apostolskich jest formułowane i przytaczane niemal wyłącznie w kontekście wspólnoty Izraela - albo jest kierowane wprost do Żydów, albo do pogan, którzy z judaizmem lub sytuacją w Judei są obeznani (casus Korneliusza w Dz 10-11). To ma wpływ na kształt przesłania, m.in z tego powodu zakłada się wśród słuchaczy mniejszą lub większą znajomość wydarzeń, które rozegrały się wokół osoby Jezusa (por. Jezusa Nazareńskiego, męża, którego Bóg wśród was uwierzytelnił przez czyny niezwykłe, cuda i znaki, jakie Bóg przez niego między wami uczynił, jak to sami wiecie - Dz 2:22). Ponadto możemy oczekiwać, że żydowskiemu gronu nie trzeba wyjaśniać ani szczególnie przypominać prawd o jednym Bogu, o stworzeniu świata itp., które stanowiły fundamenty wiary Izraela. W Dziejach Apostolskich otrzymujemy zaledwie nikłe wejrzenie w treść kerygmatu skierowanego do pogan, w szczególności w mowie Apostoła Pawła na Areopagu (Dz 17). To, na co kładzie Paweł nacisk w tym wystąpieniu to sąd nad całą ludzkością sprawowany przez Jezusa wzbudzonego z martwych, a zatem również potrzeba nawrócenia przed tym sądem. Te elementy są akurat wspólne z przesłaniem do Żydów, jednak Apostoł Narodów uzupełnia je o treści specyficzne: mówi o nieznanym poganom Bogu przewyższającym tradycyjne pogańskie idee religijne, Bogu, który jest władcą wszechrzeczy i dawcą życia, i dlatego zobowiązuje swoje dzieła do uznania Go. Kerygmat w każdym wypadku miał tutaj charakter ewangelizacyjny, miał wywoływać ze strony słuchaczy reakcje.

  Credo dla odmiany jest tekstem skierowanym do samej wspólnoty Kościoła. Jak wiemy, ma ono mimo to również charakter polemiczny, ponieważ było wykuwane w ogniu kontrowersji chrystologicznych. Niemniej jednak ciekawe jest jak kerygmat został przez Credo wchłonięty - z jednym, jak się okaże, wyjątkiem. W pierwszej sekcji wyznanie wiary głosi to, co Paweł musiał wyjaśnić poganom - tzn. monoteizm przewyższający pogaństwo: istnieje jeden Bóg, Stwórca wszystkiego. Druga sekcja, która ma niejako dwie części, mówi o pochodzeniu Chrystusa. Jest to temat, który w kerygmacie się w ogóle nie pojawiał na dobrą sprawę, poselstwo Dziejów Apostolskich w najlepszym razie zaczyna się od publicznej działalności Jezusa, czyli czegoś, co było łatwo dostępne postronnym. W pierwszej części owej sekcji przedstawione jest boskie pochodzenie Chrystusa, to co stało się „przed wszystkimi wiekami”, w drugiej natomiast mowa o Wcieleniu Syna Bożego z Dziewicy Marii. Wydaje się, że te prawdy były przeznaczone pierwotnie dla wierzących, wtajemniczonych już w Chrystusa, ponieważ choć są nieobecne w kerygmacie, spotykamy je w listach apostolskich do Kościołów.

  Znaczące jest to, że Credo pomija zupełnie wydarzenia, które miały miejsce pomiędzy narodzeniem Chrystusa a jego śmiercią, które Piotr przypomina Korneliuszowi, kreśląc obraz Jezusa jako cudotwórcy i dobroczyńcy (Dz 10:36-39). Dlaczego wyznanie wiary pomija większość treści kanonicznych Ewangelii? Można znaleźć kilka wyjaśnień: działalność Jezusa nie wzbudzała kontrowersji w Kościele i nie było potrzeby jej omawiać w Credo; same Ewangelie były najpewniej pierwotnie narracją o męce, do której każdy z autorów skomponował swoisty „wstęp” w postaci relacji z działalności Jezusa; być może opowieści o działalności Jezusa miały przekonywać nieprzekonanych o (1) boskim pochodzeniu Jezusa, (2) nieskazitelności jego charakteru (a zatem o niesłuszności rzymsko-żydowskiego wyroku śmierci, który Jezus otrzymał), a przecież wśród wyznawców wiary chrześcijańskiej nie było co do tego sporu. Można tutaj dodać i to, że opowieść o czynach i słowach Jezusa nie stanowiła również niezmiennego elementu kerygmatu (o ile jej zbędność można wyjaśnić, gdy poselstwo jest kierowane do Żydów w Judei, o tyle może dziwić dlaczego Paweł nie przedstawia szerzej Areopagitom osoby Jezusa). Wreszcie - możliwe, że dzieła Jezusa były treścią powszedniego życia Kościoła, ostatecznie w postaci czytania Ewangelii tak, że niekonieczne było streszczanie ich w Credo, które wyznaczało granice owego wspólnotowego życia.

  Kolejna część Credo jest jednocześnie najbardziej niezmiennym tematem kerygmatu: śmierć, zmartwychwstanie, wywyższenie, panowanie i sąd Chrystusa. Można powiedzieć, że jest to oś całego Credo, punkt zborny, który łączy opowieść o jedynym Bogu i Stwórcy oraz opowieść o Kościele. Ta ostatnia bowiem zaczyna się wraz z sekcją o Duchu Świętym. Ten porządek pochodzi właśnie z poselstwa apostolskiego, zgodnie z którym poświadczeniem i legitymizacją Apostołów i uczniów stało się zesłanie Ducha Świętego wedle obietnicy Chrystusa. Znamienne, że sam Duch Święty nie jest jakimś samodzielnym tematem głoszenia Apostołów, dopiero Credo (i to od Soboru Konstantynopolitańskiego I) opowiada o Nim samym, co pokazuje, że Duch Święty nie był rzeczywistością dostępną dla niewierzących, ale przedmiotem objawienia wewnątrz wspólnoty wiernych. Wreszcie poprzez sekcję o apostolskiej wspólnocie Kościoła dochodzimy do Chrztu, czyli tego, czym kończył się kerygmat: A gdy to usłyszeli, byli poruszeni do głębi i rzekli do Piotra i pozostałych apostołów: Co mamy czynić, mężowie bracia? A Piotr do nich: Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego. (Dz 2:37-38) W Credo ochrzczeni wyrażają swoją wiarę w ten Chrzest, a na końcu patrząc na sąd Chrystusa z innej perspektywy, z perspektywy jego przyjaciół, a nie wrogów, wyglądają odnowienia wszechrzeczy - zmartwychwstania i życia wiecznego.

  Można powiedzieć zatem, że Credo jest uniwersalnym kerygmatem uzupełnionym o to, co już należało już do wiary Izraela oraz o to, co przysługiwało wyłącznie wtajemniczonym w Ciało Chrystusa. Można zapytywać, dlaczego Credo pomija właściwie treść Biblii żydowskiej, ale jeśli jest ono zaledwie rozwinięciem kerygmatu o niezbędne elementy, przestaje to dziwić: jeśli nie znalazło się w wyznaniu wiary miejsce na podsumowanie opowieści ewangelicznych, tym bardziej nie było tam miejsca na dzieje Izraela. Jeśli Credo jest sposobem na postawienie słupów granicznych Kościoła, można zrozumieć jego powściągliwość w tym względzie. Gorzej, gdy Credo staje się czymś abstrakcyjnym i samowystarczalnym, oderwanym od czytania Ewangelii, Apostołów i Proroków, ponieważ nie jest ono streszczeniem Pisma Świętego i nie może go zastąpić, choć daje ramy do jego interpretacji podobnie, jak kerygmat pozwalał spojrzeć w nowy sposób na święte pisma Izraela.

sobota, 29 czerwca 2013

Post Apostołów

W Antiochii, w tamtejszej Cerkwi, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Symeon, zwany Niger, i Lucjusz Cyrenejczyk, i Manaen, który się wychowywał razem z Herodem tetrarchą, i Saul. A gdy oni odprawiali służbę Pańską i pościli, rzekł Duch Święty: Odłączcie mi Barnabę i Saula do tego dzieła, do którego ich powołałem. Wtedy, po odprawieniu postów i modlitwy, nałożyli na nich ręce i wyprawili ich.
Dz 13:1-3
  Chociaż w poranek Zmartwychwstania żałoba Apostołów przemieniła się w święto, wkrótce po Pięćdziesiątnicy, gdy zyskali odwagę występowania w imieniu Pańskim wobec ludu, uczniowie przekonali się, że trzeba doświadczyć wielu ucisków, by wejść do Królestwa Bożego (Dz 14:22). Ich wiara z miejsca zaczęła być wypróbowywana przez różne utrapienia, a szczególnym uderzeniem w Cerkiew stało się męczeństwo diakona Stefana. Wojna o wyrwanie ludzi z mocy ciemności i zachowanie własnej duszy trwała, a to oznaczało, że żołnierze Chrystusa musieli zacząć dbać o swoją duchową formę, by odnieść zwycięstwo złym dniu. Dlatego w 13 rozdziale Dziejów Apostolskich znajdujemy uczniów w trakcie postu, na modlitwie i liturgicznej (gr. leitourgounton) służbie Panu. Właśnie wtedy, gdy podjęli wysiłek powściągnięcia tego, ku czemu słabe ciało ciąży, gdy trwali w modlitwie, usłyszeli głos Ducha Świętego, wzywającego św. Pawła do misji, która miała zakończyć się jego chwalebnym męczeństwem.
  Kończy się właśnie okres paschalny, już dzisiejszego wieczora rozpoczyna się pamiątka wszystkich Świętych, wspomnienie tych wszystkich naszych ojców i matek, braci i sióstr w wierze, którzy wydali obfity owoc w Chrystusie przez moc Ducha Świętego zesłanego z niebios od Ojca. Im łaska Boża nie została dana nadaremno. Przed nami święto Apostołów Piotra i Pawła 29 czerwca (lub wg kalendarza gregoriańskiego 12 lipca), tych których pracy zawdzięczamy tak liczne rzesze świętych ze wszystkich narodów oraz własną wiarę, oni bowiem zapoczątkowali dzieło głoszenia Ewangelii. Znając swoją słabość, nie mając siebie za lepszych od nich, od poniedziałku podejmujemy ich wzorem post, by otrzymanej łaski Zmartwychwstania nie zacząć traktować jako pozoru dla pobłażania ciału (Gal 5:13). Wiemy, że choć może nie spotkać nas taki los jak chwalebnych Apostołów, powołaniem nas wszystkich w Chrystusie jest męczeństwo, śmierć wraz z Chrystusem, by prawdziwie z Nim żyć. Dlatego w modlitwie będziemy szukać dróg utrapienia tego, co w nas się sprzeciwia Bogu, uśmiercenia i pozbycia się namiętności, by nie stanęły nam na drodze do jedności z Bogiem, ale aby Duch Święty mógł do nas przemówić i przez modlitwy Bogurodzicy i wszystkich świętych naprowadzić nas na drogę sprawiedliwości. W ten sposób dotarłszy do święta Piotra i Pawła, będziemy mogli prawdziwie się z nimi radować przed Panem, który i im, i nam daje zwycięstwo nad grzechem i śmiercią. Jemu chwała z Ojcem nie mającym początku i najświętszym, dobrym i życiodajnym Jego Duchem, teraz i zawsze, i na wieki wieków.

Na Liturgii: Dzień Wszystkich Świętych

Błogosławieństwa niedzieli na cztery, ton 8:

Wspomnij nas, Chryste Zbawco świata, jak wspomniałeś łotra na drzewie, i wszystkich uczyń godnymi, jedyny Szczodry, niebieskiego królestwa Twego.

Zostałeś dobrowolnie przygwożdżony na drzewie, Zbawco nasz, który drzewem wybawiłeś Adama z klątwy, odnawiając obraz jako Szczodry i dałeś radości raju.

Usłysz Adamie i raduj się z Ewą, albowiem ten, który dawno temu obnażył nas przez drzewo i przez oszustwo wziął w niewolę, został zniszczony krzyżem Chrystusowym.

Dzisiaj Chrystus powstał z grobu, wszystkim wiernym podając niezniszczalność i przywraca radość niewiastom z mirrą po męce i zmartwychwstaniu.

I z kanonu wszystkich świętych pieśń szósta na cztery:

Jako czcigodny wybrany, położony kamień węgielny, święci w Syjonie znaleźli Ciebie, Władco, fundament niezachwiany, jako wybrane kamienie znaleźli siebie samych.

Z przebitego Twego boku wypływały krople krwi z wodą uczynioną przez Boga, odnawiając świat i Boże zgromadzenie wszystkich świętych, powołane przez Boga.

Chwała. Najpobożniej opiewamy Boży obłok męczenników, oświecony łaską, który zajaśniał świetliście purpurą krwi i czerwienią ich ciężkich cierpień.

I teraz. Teotokion: Wszyscy znamy Ciebie jako najprawdziwszą Matkę Bożą, przez którą została zbawiona natura kobieca, Nieskalana, w Chrystusie cierpiąc, cnotami wszelkimi pobożnie będąc napełnioną.

Troparion, ton 8:
Z wysokości zstąpiłeś, Łaskawco, przyjąłeś pogrzeb na trzy dni, aby nas uwolnić od cierpień, życie i zmartwychwstanie nasze, Panie, chwała Tobie.

Chwała. Troparion wszystkim świętym, ton 4:
W całym świecie krwią męczenników Twoich jak purpurą i bisiorem upiększa się Kościół Twój. Przeto woła do Ciebie, Chryste Boże: Ludowi Twemu ześlij Twoje łaski, daj pokój dziedzictwu Twemu i duszom naszym wielkie miłosierdzie.

I teraz. Kontakion, ton 8:
Jako początki natury Ogrodnikowi stworzenia świat przynosi Tobie, Panie, męczenników mających w sercach Boga, dla ich modlitw zachowaj w głębokim pokoju Twój Kościół, Twoje dziedzictwo, przez Bogurodzicę, wielce miłosierny.

Prokimenon lekcji, ton 8: Złóżcie śluby i wypełnijcie je przed Panem Bogiem naszym.
Stichos: Znany w Judei jest Bóg, w Izraelu wielkie jest imię Jego.
I świętym: Przedziwny jest Bóg w świętych swoich, Bóg Izraela.

Czytanie Listu świętego Apostoła Pawła do Hebrajczyków, perykopa 330 (11, 33-12, 2).
Bracia, święci wszyscy przez wiarę pokonali królestwa, dokonali czynów sprawiedliwych, otrzymali obietnicę, zamknęli paszcze lwom, przygasili żar ognia, uniknęli ostrza miecza i wyleczyli się z niemocy, stali się bohaterami w wojnie i do ucieczki zmusili nieprzyjacielskie szyki. Dzięki dokonanym przez nich wskrzeszeniom niewiasty otrzymały swoich zmarłych. Jedni ponieśli katusze, nie przyjąwszy uwolnienia, aby otrzymać lepsze zmartwychwstanie. Inni zaś doznali zelżywości i biczowania, a nadto kajdan i więzienia. Kamienowano ich, przerzynano piłą, kuszono, przebijano mieczem; tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku – świat nie był ich wart – i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi. A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni doszli do doskonałości bez nas. I my zatem mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala.

Alleluja, ton 4: Wołali sprawiedliwi i Pan wysłuchał ich, ze wszystkich ich utrapień wybawił ich.
Stichos: Liczne są utrapienia sprawiedliwych, lecz ze wszystkich wybawi ich Pan.

Czytanie świętej Ewangelii według Mateusza, perykopa 38 (10, 32-33, 37-38; 19, 27-30).
Mówi Pan: «Do każdego, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed Ojcem moim, który jest w niebiosach. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed Ojcem moim, który jest w niebiosach. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze krzyża swego, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien». Wtedy odpowiadając Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» A Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, mówię wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały swojej, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla imienia mego opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i odziedziczy życie wieczne. A wielu pierwszych będzie ostatnimi i ostatnich pierwszymi».

Koinonikon: Chwalcie Pana z niebios, Chrystusa, zakosztujcie ze źródła nieśmiertelności. Alleluja.
Drugi: Radujcie się, sprawiedliwi, w Panu, prawym przynależy chwała. Alleluja.

Źródło: http://www.liturgia.cerkiew.pl/pages/File/docs/26-wszystkich-swietych.pdf

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Na Liturgii: Poniedziałek Świętego Ducha

Błogosławieństwa z trzecią i szóstą pieśnią kanonu święta:

Zstępująca moc Bożego Ducha w Boży sposób połączyła w jeden związek rozdzielony dawno temu głos tych, którzy urządzili zły związek, i kieruje wiernych do poznania Trójcy, w której umacniamy się.

Niepojęta jest Trójca, albowiem niewykształconych rybaków okazała krasomówcami zamykającymi usta mędrców słowem i jasnością Ducha wyrwała z głębokiej nocy niezliczonych ludzi.

Był to pochodzący od niezrodzonej Światłości, najsilniejszy, jaśniejący światłością ognisty głos, którego teraz pokazuje narodom w Syjonie przez Syna zjednoczona z Nim jasność Ojcowskiej władzy.

Z Ducha Twego bogato wylałeś na wszelkie ciało, jak rzekłeś: Panie, wszystko napełniło się poznaniem Ciebie, że z Ojca Ty jako Syn bez zmiany zrodziłeś się i Duch nierozdzielny od Ojca pochodzi.

Prawdziwy i prawy Duchu, odnów, Wszechwładny, nasze wnętrza, abyśmy mogli Jego na wieki przyjąć, pochodzącego od Ojca i całego z Nim zjednoczonego, palącego nieczystość wrogiej materii i oczyszczającego nieczystość umysłów, o Wszechwładny.

Upragniona godność dla apostołów w Syjonie czekającym na Twoje przyjście, Ty, Duchu, tchnieniem ognia umacniasz w nich poznanie zrodzonego przez Ojca Słowa, szybko obnażając grubą mowę pogańskich narad.

Stichera na wejście: Powstań, Panie, w mocy Twojej, będziemy śpiewać i sławić moc Twoją.

Troparion, ton 8:
Błogosławiony jesteś, Chryste Boże nasz, któryś rybaków uczynił mędrcami, zesławszy im Ducha Świętego i przez nich złowiwszy świat, Przyjacielu człowieka, chwała Tobie Chwała, i teraz.

Kontakion, ton 8:
Kiedy zstąpiłeś mieszając języki, Najwyższy, Ty rozdzieliłeś narody, kiedy zaś rozdawałeś ogniste języki, wszystkich wezwałeś do jedności i zgodnie sławimy Najświętszego Ducha.

Prokimenon lekcji, ton 6: Zbaw, Panie, lud Twój, i pobłogosław dziedzictwo Twoje.
Stichos: Do Ciebie, Panie, wołam, Boże mój, nie odpowiadaj mi milczeniem.

Czytanie Listu do Efezjan, perykopa 229 (5, 9-19).
Bracia, owocem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda. Badajcie, co jest miłe Panu. I nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności, a raczej piętnując, nawracajcie tamtych! O tym bowiem, co u nich się dzieje po kryjomu, wstyd nawet mówić. Na tomiast wszystkie te rzeczy piętnowane stają się jawne dzięki światłu, bo wszystko, co staje się jawne, jest światłem. Dlatego się mówi: Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. Baczcie więc pilnie, jak postępujecie, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana. A nie upijajcie się winem, bo to jest przyczyną rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach.

Alleluja, ton 2: Zmiłuj się nade mną, Boże, z wielkiego miłosierdzia Twego.
Stichos: Nie odrzucaj mnie od oblicza Twego i Ducha Twego Świętego nie zabieraj mi.

Czytanie świętej Ewangelii według Mateusza, perykopa 75 (18, 10-20).
Mówi Pan: «Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych, albowiem mówię wam: Aniołowie ich w niebiosach wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mego, który jest w niebie. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odnaleźć i zbawić to, co zginęło. Jak wam się zdaje? Jeśli jakiś człowiek posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu w górach i nie pójdzie szukać tej, która zbłądziła? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, mówię wam, że cieszy się nią bardziej niż tymi dziewięćdziesięciu dziewięciu, które nie zbłądziły. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych. Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. a jeśli nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparło się każde słowo. Jeśli i ich nie usłucha, powiedz Kościołowi; a jeśli i Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. Zaprawdę bowiem mówię wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a wszystko, co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Jeszcze zaprawdę mówię wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą na ziemi, otrzymają to od Ojca mego, który jest w niebiosach. Albowiem gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w imię moje, tam Ja jestem pośród nich».

Koinonikon: Niech dobry Twój Duch prowadzi mnie ku ziemi sprawiedliwej. Alleluja.

Źródło: http://www.liturgia.cerkiew.pl/pages/File/docs/festum-25-zeslanie.pdf 

Pobierz w PDF lub DOC

środa, 13 marca 2013

Drugi List Klemensa – rozdziały 7-12

Rozdział 7
Stąd zatem, bracia moi, toczmy bój wiedząc, że w dłoniach [mamy] bój i że w zniszczalnych* bojach wielu bierze udział, ale nie wszyscy otrzymują wieńce, jeśli nie trudzili się wiele i pięknie nie walczyli. My zatem walczmy, abyśmy wszyscy otrzymali wieńce. Dlatego biegnijmy drogą prostą, w boju niezniszczalnym i liczni do niego przystępujmy i walczmy, byśmy zostali uwieńczeni. A jeśli nie możemy wszyscy otrzymać wieńców, to byśmy chociaż blisko wieńca się znaleźli. Musimy wiedzieć, że walczący w zniszczalnym boju, jeśli zostanie odkryty jako oszukujący**, otrzymawszy chłostę jest brany i wyrzucany ze stadionu.
Jak sądzicie? Co będzie musiał znieść ten, kto oszukiwał w boju niezniszczalnym? Albowiem tych, którzy nie ustrzegli – mówi – pieczęci, robak ich nie umiera i ogień ich nie gaśnie i są wystawieni na widok wszelkiego ciała.

* doczesnych
** phtheirōn – „niszczący, rozkładający, psujący”, tutaj: „walczący nieuczciwie”; gra słów ze słowem „zniszczalny” - phthartos

Rozdział 8
Skoro zatem jesteśmy na ziemi, kajajmy się, gliną bowiem jesteśmy w ręku rzemieślnika. Podobnie bowiem jak garncarz, gdy uczyni naczynie i w jego dłoniach skręci się lub zmiażdży, ponownie je kształtuje, ale gdy dojdzie do tego, że włoży je do pieca ognistego, już nie może mu pomóc, tak i my póki jesteśmy na tym świecie, w ciele co tylko dokonaliśmy złego, kajajmy się z całego serca, abyśmy byli zbawieni przez Pana, póki mamy porę pokajania. Bo po wyjściu naszym ze świata już nie będziemy mogli tam wyznać [grzechów], ani się pokajać.
Stąd, bracia, spełniwszy wolę Ojca i ciało czystym ustrzegłszy, a przykazania Pana zachowawszy, otrzymamy życie wieczne. Mówi bowiem Pan w Ewangelii: Jeśli małego nie ustrzegliście, to, co wielkie któż wam da? Mówię bowiem wam, że wierny w najmniejszy i w licznym wierny będzie. Dlatego to mówi: Zachowajcie ciało czystym, a pieczęć nieskalaną, abyśmy wieczne życie otrzymali.

Rozdział 9
I niech nie mówi ktoś z was, że samo ciało ani nie jest sądzone, ani nie powstaje [z martwych]. Zrozumcie: w czym zostaliście zbawieni, w czym przejrzeliście, jeśli nie będąc w tym ciele? Musimy zatem jak przybytek Boga strzec ciało. Podobnie bowiem jak w ciele zostaliście powołani i w ciele przyjdziecie [ponownie].
Jeśli Chrystus Pan, który zbawił nas, wprawdzie najpierw będąc duchem, stał się ciałem i w ten sposób nas powołał, tak i my w tym ciele otrzymamy zapłatę.
Miłujmy się zatem wzajemnie, abyśmy przyszli wszyscy do Królestwa Bożego. Skoro mamy czas, by zostać uzdrowionymi, oddajmy siebie leczącemu Bogu, zapłatę Mu dając. Jaką? Pokajanie ze szczerego serca. Poznaje On bowiem zawczasu wszystko i zna zawartość naszego serca. Oddajmy Mu zatem pochwałę nie tylko z ust, ale i z serca, aby nas przyjął jak synów. Bo powiedział też Pan: Braćmi moimi ci są, którzy pełnią wolę Ojca mego.

Rozdział 10

Stąd, bracia moi, pełnijmy wolę Ojca, który nas powołał, abyśmy żyli i bardziej zabiegajmy o cnotę. Złość porzućmy jako poprzedzającą nasze grzechy i uciekajmy przed bezbożnością, aby nas nie ogarnęło zło. Jeśli bowiem dołożymy starań, by dobrze czynić, będzie nas ścigać pokój.
Z tej to bowiem przyczyny nie ma zaspokojenia dla ludzi, którzy kierują się ludzkimi obawami, woląc bardziej tutejsze zadowolenie, niż przyszłą obietnicę.
Nie wiedzą bowiem, jak wielką mękę posiada tutejsze zadowolenie i jaką obfitość posiada przyszła obietnica.
Gdyby tylko oni sami te rzeczy czynili, byłoby to znośne, jednak nie przestają nauczać zła niewinne dusze, nie wiedząc, że podwójny otrzymają sąd, oni i ci, którzy ich słuchają.

Rozdział 11
My zatem z czystym sercem służmy Bogu, a będziemy sprawiedliwi, gdybyśmy zaś nie służyli, bo nie wierzymy w obietnicę Bożą, nieszczęśni będziemy. Mówi bowiem też słowo prorockie: Nieszczęśni są ci o rozdwojonej duszy, którzy wątpią sercem, mówiący: Te rzeczy dawno słyszeliśmy i za ojców naszych, my zaś dzień po dniu oczekujący żadnej z nich nie ujrzeliśmy. Nierozumni, porównajcie siebie do drzewa, do winorośli: najpierw wypuszcza liście, potem powstaje pęd, następnie niedojrzałe grono, potem dojrzała kiść, tak i lud mój niepokoje i uciski znosi, a potem otrzyma dobra.*
Stąd, bracia moi, nie miejmy rozdwojonej duszy, ale okazując nadzieję bądźmy wytrwali, abyśmy i zapłatę otrzymali. Wierny bowiem jest Ten, który obiecał zapłaty oddać każdemu z uczynków jego. Jeśli zatem będziemy czynić sprawiedliwość przed Bogiem, wejdziemy do Królestwa jego i otrzymamy obietnice, o których ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, ani na serce człowieka nie wstąpiło.

* Być może cytat (i kursywa) powinien kończyć się tutaj.

Rozdział 12
Wyczekujmy zatem każdej chwili Królestwa Bożego w miłości i sprawiedliwości, skoro nie znamy dnia ukazania się Boga. Zapytany bowiem Pan przez kogoś o to, kiedy przyjdzie jego Królestwo, rzekł: Gdy będą dwoje jednym i to, co na zewnątrz jak to, co wewnątrz, a mężczyzna z kobietą, ani mężczyzna, ani kobieta. Dwoje zaś jednym jest, gdy mówimy sobie nawzajem prawdę i w dwóch ciałach nieobłudnie jest jedna dusza. A to, co na zewnątrz jak to, co wewnątrz to oznacza: dusza oznacza wnętrze, zaś zewnętrze oznacza ciało. Podobnie jak twoje ciało jest widoczne, tak i dusza twoja ma być jawna w szlachetnych czynach. I mężczyzna z kobietą, ani mężczyzna, ani kobieta to oznacza: aby brat ujrzawszy siostrę nic nie mniemał o niej żeńskiego, ani [ona] nie mniemała niczego o nim męskiego. Gdy te rzeczy będziecie czynić – mówi – przyjdzie Królestwo Ojca mego.
W tekście pojawia się wiele odniesień do tekstów biblijnych zarówno ST, jak i pism apostolskich: motyw boju (agon), czyli zawodów lub wyścigów; motyw gliny i garncarza; motyw opóźnienia się przyjścia Pańskiego i szyderców; ostateczny sąd nad potępionymi zaczerpnięty z Iz 66 i powtórzony przez Jezusa w Ewangeliach. Duże znaczenie ma dla autora zachowanie „pieczęci”, czyli chrztu poprzez pokutę i pełnienie sprawiedliwości. Interesujące są również pojawiające się w tekście agrapha, czyli niezapisane w Piśmie Świętym słowa Jezusa, szczególnie cytat z Ewangelii Tomasza z 12 rozdziału Listu. Choć Ewangelia Tomasza jest uznawana za (para)gnostyczną, autor Listu nadaje fragmentowi całkiem niegnostyczne rozumienie. Jak się okaże jeszcze dalej, autor wykorzystuje wątki judeochrześcijańskie obecne również w gnostycyzmie, ale unika herezji, co jest zrozumiałe, skoro broni chociażby wagi ciała (i Wcielenia) w zbawieniu.

--Kamil M.

wtorek, 12 marca 2013

Drugi List Klemensa – rozdziały 3-6

Rozdział 3
Tyleż litości nam On okazał nie tylko tak, że my jako żywi już martwym bogom nie składaliśmy ofiar i nie oddawaliśmy im pokłonu, ale że poznaliśmy przez Niego Ojca prawdy. Czym zaś jest poznanie Jego, jeśli nie niezapieraniem się Tego, przez którego Go poznaliśmy?
Mówi zaś On sam: Do tego, który przyzna się do Mnie wobec ludzi, przyznam się do niego wobec mojego Ojca. Taka zatem jest zapłata nasza, jeśli przyznamy się do Tego, przez którego zostaliśmy zbawieni. Ale w czym się do Niego przyznamy? W czynieniu tych rzeczy, o których mówi i nieprzestępowaniu Jego przykazań oraz nie czczeniu Go tylko wargami, ale z całego serca i z całego rozumu. Mówi zaś i u Izajasza: Lud ten czci Mnie wargami, ale serce ich dalekie jest ode Mnie.

Rozdział 4

Dlatego nie tylko nazywajmy Go Panem, ponieważ nie to nas zbawi.
Mówi bowiem: Nie każdy, kto mówi mi „Panie, Panie”, będzie zbawiony, ale ten, kto czyni sprawiedliwość. Stąd zatem, bracia, w czynach Go wyznawajmy, w miłości wzajemnej, nie w dopuszczaniu się cudzołóstwa, wzajemnej obmowy, zazdrości, ale w byciu powściągliwymi, miłosiernymi, dobrymi, współczującymi sobie wzajemnie, a nie miłującymi pieniądze. W takich czynach wyznajemy Go, a nie w przeciwnych. I nie powinniśmy bać się ludzi bardziej, niż Boga.
Dlatego gdy te rzeczy czynicie, rzekł Pan: Gdybyście byli ze mną zgromadzeni na piersi mojej, a nie spełniali przykazań Moich, wyrzucę was i powiem wam „Odejdźcie ode Mnie, nie wiem, skąd jesteście, sprawcy nieprawości”.

Rozdział 5

Stąd, bracia, pozostawiwszy zamieszkiwanie na tym świecie, pełnijmy wolę Tego, który nas wezwał i nie bójmy się wyjść z tego świata. Mówi bowiem Pan: Bądźcie jak baranki pośród wilków, odpowiadając zaś Piotr mówi Mu: Zatem co jeśli wilki rozszarpią baranki? Rzekł Jezus Piotrowi: Niech nie boją się baranki wilków po tym, jak umrą i wy nie bójcie się tych, którzy was zabijają i nic wam nie mogą zrobić [więcej], ale bójcie się Tego, który po tym, jak umrzecie, ma władzę nad duszą i ciałem, by wrzucić je do Gehenny ognia. I wiedzcie, bracia, że tymczasowe przebywanie na tym świecie tego ciała jest krótkie i trwa niewiele czasu, zaś obietnica Chrystusa jest wielka i zadziwiająca, to jest spoczynek nadchodzącego Królestwa i życia wiecznego. Co zatem powinniśmy czynić, by je osiągnąć, jeśli nie zachowywać się świątobliwie i sprawiedliwie, a światowe rzeczy mieć za cudzoziemskie i nie pożądać ich? Bowiem gdy pożądamy, by je posiąść, odpadamy od prawej drogi.

Rozdział 6
Mówi zaś Pan: Żaden sługa domowy nie może służyć dwóm panom. Jeśli my pragniemy i Bogu służyć i mamonie, bez pożytku to jest dla nas. Co to bowiem za pożytek, jeśli ktoś cały świat zyska, ale duszę straci? Są zaś ten wiek i przyszły dwoma nieprzyjaciółmi. Ten namawia do cudzołóstwa i zepsucia, umiłowania pieniędzy i oszustwa, tamten zaś je odrzuca. Nie możemy zatem być przyjaciółmi obu, musimy natomiast ten odrzuciwszy tamtym się zająć. Sądzimy, że lepiej jest tutejsze rzeczy nienawidzić, ponieważ są małe, nietrwałe i zepsute, tamte zaś miłować – dobre, nieskażone. Pełniąc bowiem wolę Chrystusa, znajdziemy odpoczynek. Jeśli zaś nie, nic nas nie wybawi z wiecznej kary, jeśli nie będziemy posłuszni Jego przykazaniom. Mówi zaś i Pismo u Ezechiela, że gdyby powstał Noe i Job i Daniel, nie wybawią dzieci ich od uprowadzenia do niewoli.
Jeśli zaś i ci sprawiedliwi nie mogą swymi sprawiedliwościami wybawić ich dzieci, my, jeśli nie ustrzeżemy chrztu czystym i nieskalanym, z jakąż pewnością wejdziemy do Królestwa Bożego? Albo któż naszym orędownikiem będzie, jeśli nie zostaniemy znalezieni ze świątobliwymi i sprawiedliwymi uczynkami?
Autor wyraźnie wzywa do wiary popartej postępowaniem, czy chodzi o mężne wyznawanie Chrystusa w obliczu groźby męczeństwa, czy o postępowanie zgodne z Ewangelią w sprawiedliwości i umiłowaniu życia przyszłego. Autor najwyraźniej podziela również pogląd części wczesnych chrześcijan o wyjątkowym znaczeniu pierwszego nawrócenia (metanoia) i chrztu, których zachowanie stanowi o zbawieniu.

PS W niektórych miejscach tekst może brzmieć nieskładnie, ale staram się oddać jak najdokładniej oryginał.

--Kamil M.

sobota, 26 stycznia 2013

Prawdziwy kult jako azyl prawdziwej sztuki

  Wartość sztuki związana jest z jej niepowtarzalnością, która dotyczy różnych jej aspektów – albo samo dzieło jako przedmiot jest niepowtarzalne, albo jego forma; niepowtarzalna może być okazja do obcowania z nim, niepowtarzalny jest twórca dokonujący aktu kreacji w określonym czasie i przestrzeni. Sztuka to wielokształtne, unikatowe wydarzenie twórcze. Niekoniecznie twórcze w znaczeniu absolutnym – może być również odtwórcze tak, jak odtwórcze jest każde wystawienie jakiejś sztuki. Niepowtarzalność, o której mowa, ma jednak charakter subiektywny: coś jest niepowtarzalne dla kogoś. Niepowtarzalność jest sprawą odbioru.
  W związku z powyższym postęp technologiczny, który umożliwił nieskończone powielanie dzieł w różnych formach i dostarczanie tych powieleń pod „strzechy”, okazał się być destruktywny dla sztuki, którą teoretycznie popularyzuje. Kontakt ze sztuką kończy się dla wielu na kontakcie z mechaniczną kopią, posiadają oni reprodukcje na papierze lub ekranie, mogą w każdej chwili odsłuchać utworu na swoim mp3. Sztuka przestaje być niepowtarzalnym, specyficznym doświadczeniem, traci wartość, staje się masowym produktem, przestaje być angażująca, a staje się nudna. Nie jest już wydarzeniem, a staje się zaledwie tłem, jak monotonne wzory tapety lub terkot jakiegoś urządzenia. Zaangażowanie jakie może wzbudzać to tylko płytkie, sentymentalne reakcje.
  Być może z tego powodu nastąpił rozkwit różnego rodzaju happeningów i instalacji – to jest jakiś powrót do doświadczenia niepowtarzalnego wydarzenia, są one jednak i pewnie już pozostaną czymś marginalnym, nie trafiającym do szerokiego grona odbiorców, którzy najzwyczajniej nie będą mogli się do nich w żaden sposób do nich odnieść.
  Niemniej myślę, że nie wszystko stracone. Istnieje moim zdaniem przestrzeń, która jest skarbnicą prawdziwej sztuki w sensie (inter)subiektywnego doświadczenia niepowtarzalności. Jest to przestrzeń kultu, choć nie każdego. W wielu Kościołach kult upodobnił się do otaczającej go kultury za sprawą wejścia z nią w estetyczny dialog i dostosowywanie się do gustów biorących w nim udział ludzi, gustów ukształtowanych znowu poza nim. Tym samym zatracono jego wyjątkowość wśród ludzkich doświadczeń, odmienność wobec codziennych przeżyć estetycznych, która jest niezbędna, by spotkanie z kultem było niepowtarzalne. Z braku tej odmienności doświadczenie kultu pozostawia w uczestniku wrażenie, że to wszystko już spotkał poza murami świątyni, nie ma w tym nic nadzwyczajnego, nie wymaga to od niego niczego, nie powoduje estetycznej niewygody zmuszającej do reakcji na to, co odbierają zmysły. Kult, który staje się czymś zwykłym na planie codziennie doświadczanej kultury, traci coś ze swojej prawdziwości.
  Nietrudno dostrzec, że takie uprzystępnienie kultu przynosi gorzkie owoce – wprawdzie jako nowość przyciąga nowych uczestników ciekawych kolejnej odsłony skądinąd znanej sztuki i kultury, jednak po wypróbowaniu go przez nich, spada jego popularność, nie ma w nim nic, co byłoby wyjątkowe, niepowtarzalne, a zatem cenne i cenione. Słowem: nie ma w nim prawdziwej sztuki.
  Prawdziwy kult jest w sposób trwały atrakcyjny, choć jest to atrakcyjność wymagająca. Przede wszystkim kult nie jest obiektem, jest wydarzeniem. Nawet jeśli jest wydarzeniem, które powtarza się okresowo, właściwością wydarzeń jest ich naturalna niepowtarzalność wynikająca z upływu czasu. Kult zawsze jest czymś nowym chociażby z subiektywnego punktu widzenia uczestnika – co tydzień, przychodzę do świątyni jako nieco inna osoba i jako taki muszę się z kultem na nowo zmierzyć. Oczywiście nie ma dwóch takich samych nabożeństw – każda liturgia jest każdorazowo na nowo wprowadzana w życie, wskrzeszana z ksiąg i pamięci, do tego urozmaicana w zależności od kalendarza liturgicznego. Pod tym względem przypomina sztukę teatralną – czym innym jest ją czytać, czym innym zobaczyć ją na jednym spektaklu, czym innym na drugim spektaklu. Różnica jest taka, że w liturgii nie ma widzów, tworzą ją wszyscy uczestnicy. Nie dość, że jest ona prawdziwą sztuką to jeszcze taką, która odbiorcę przekształca w twórcę.
  Nie ma mowy jednak tutaj o twórczości spontanicznej (co łatwo przeradza się w twórczość płytką). Kult jest odtwarzany, a to oznacza, że niesie ze sobą duży ładunek dzieł pochodzących od unikalnych twórców z minionych lat, wieków, odległych miejsc, które razem tworzą jedno wielkie estetyczne zobowiązanie wobec uczestników kultu. Powierzają im misję podejmowania tego dziedzictwa na nowo w sposób znaczący dla ich współczesności i biografii. Każda liturgia to zmaganie się z trudną sztuką, nie tylko odmienną od współczesnej, codziennej, popularnej kultury i sztuki, ale od kultury i sztuki wszystkich czasów. Minione pokolenia uczestniczące w kulcie zmagały się z dokładnie z tym samym wymaganiem i trudnością, a to sprawia, że niepowtarzalna liturgiczna sztuka zawiązuje ponadczasową wspólnotę intersubiektywnego doświadczenia. Ma to zdolność przetrwania, ponieważ nie zależy od jednej osoby i jej estetycznej degradacji. Intensywne, wspólnotowe, regularne doświadczenie prawdziwej sztuki tworzy dla niej azyl, miejsce odnowy, refleksji, estetycznej dyscypliny i – pomimo wysiłku jakiego domaga się prawdziwa sztuka – odpoczynku wobec wszechobecnej artystycznej nijakości i powielenia.

--Kamil M.

czwartek, 24 stycznia 2013

Drugi List Klemensa - rozdział 2

Rozdział 2
Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś, krzycz i wołaj, która odczuwałaś bólów rodzenia, ponieważ dzieci opuszczonej liczniejsze są, niż tej, która ma męża
. To, co rzekł: Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś, powiedział o nas. Niepłodna bowiem był nasza Eklezja nim dane zostały jej dzieci.
A to, co rzekł: Wołaj, która nie odczuwałaś bólów rodzenia, to mówi, abyśmy modlitwy nasze szczerze wznosili do Boga, abyśmy nie upadali na duchu jak te, które odczuwają bóle rodzenia. Zaś to, co rzekł: Ponieważ dzieci opuszczonej liczniejsze są, niż tej, która ma męża – bo nasz lud wydawał się być opuszczony przez Boga, teraz zaś gdy uwierzyliśmy, liczniejsi staliśmy się od tych, którzy sądzą, że mają Boga. Inne zaś Pismo mówi: Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzeszników. To mówi, ponieważ tych, którzy giną, trzeba zbawiać. To bowiem jest wielkie i godne podziwu: nie to, co stoi stawiać, ale to, co upada. Tak też Chrystus zapragnął zbawić to, co ginęło i zbawił wielu przyszedłszy i powoławszy nas już ginących.
  Autor przeciwstawia najprawdopodobniej chrześcijan pochodzenia pogańskiego niewierzącym w Chrystusa Żydom powołując się na Ks. Izajasza 54. Jest to przeciwstawienie dwóch eklezji (zgromadzeń, społeczności, „kościołów” – wybrałem takie spolszczenie, ponieważ brak w naszym języku adekwatnego słowa). Eklezja pogańska nie rokowała dobrze, a jednak dzięki łaskawości Boga zyskała liczne potomstwo – wiernych, którzy są teraz wzywani do modlitwy. W kontraście żydowska eklezja jedynie sądzi, że ma Boga. Autor w tym odwróceniu upatruje spełnienia się słów Chrystusa, który miał przybyć, by ocalić grzesznych, upadłych i ginących. I tak rzeczywiście się stało. Teraz rzekomo Opuszczona ma liczne potomstwo, niż rzekoma Mężatka.

--Kamil M.

środa, 23 stycznia 2013

Drugi List Klemensa – rozdział 1

  A właściwie starożytna anonimowa homilia. Oto tłumaczenie pierwszego rozdziału z krótkim komentarzem.
Rozdział 1
Bracia, tak trzeba nam myśleć o Jezusie Chrystusie, jak o Bogu, jak o Sędzim żyjących i umarłych i nie powinniśmy mniemać o naszym zbawieniu jak o czymś małym. Gdy bowiem mamy o Nim niskie mniemanie, również spodziewamy się mało otrzymać, a ci, którzy słuchają o jakoby nieznacznych rzeczach, grzeszą. I my sami grzeszymy nie uświadamiając sobie, z czego zostaliśmy powołani i przez kogo, i na jakie miejsce oraz jak wiele cierpienia przeszedł Jezus Chrystus z naszego powodu. Jaką zatem my damy Mu odpłatę albo jaki owoc godzien tego, co On nam dał? A ile Mu jesteśmy winni świątobliwości? Światłem bowiem nas obdarzył, jak ojciec synami nas nas nazwał, ginących nas zbawił. Jakąż zatem pochwałę Mu damy albo odpłatę w zamian za wszystko, co otrzymaliśmy? Niespełna rozumu byliśmy, oddawaliśmy pokłon kamieniom i drewnu, złotu, srebru i miedzi, dziełom ludzi, a całe nasze życie niczym innym było jak śmiercią. Ciemnotą otoczeni i pełni takiego zamglenia wzrokiem przejrzeliśmy, odrzuciwszy ten mrok, który nas otaczał, dla Jego woli. Zmiłował się bowiem nad nami i zlitowawszy się, zbawił, dostrzegając pośród nas wiele błędu i zguby oraz że żadnej nadziei zbawienia nie mieliśmy, jak tylko z Jego strony. Powołał bowiem nas nieistniejących i zapragnął, byśmy z niebytu powstali.
  Autor stara się zachęcić słuchaczy do gorliwości ukazując ich wcześniejszy stan oraz dobroć Boga, który z niego ich wyciągnął. Autor i słuchacze musieli być wcześniej poganami, ponieważ w tekście znajdujemy klasyczny – z biblijnego punktu widzenia – opis bałwochwalstwa, czyli oddawania czci idolom. Ich ówczesna sytuacja to mrok i niebyt, brak nadziei, zguba. Zbawienie jest ujęte w kategoriach nowego stworzenia – autor i zgromadzenie byli niczym, ale Bóg powołał ich do istnienia. Ponadto obdarzył ich światłem i usynowił. Ale to nie jedyny powód, dla którego słuchacze mają zapałać gorliwością. Powinni poważać Jezusa Chrystusa jak samego Boga i sędziego, przed którym wszyscy zdadzą sprawę, tym czasem jeśli się tym nie przejmują, grzeszą, a co więcej inni, którzy słyszą o Chrystusie, a widza postępowanie wiernych, również grzeszą nie czyniąc sobie z tego wiele. Wreszcie wierni winni docenić poświęcenie Chrystusa i jego litość.

--Kamil M.